Halo, halo... czy jest tu kto?
Witam po spooooorej przerwie :) Moje życzenia noworoczne się spełniły i oto jest druga część rozdziału 27 :D Przyznam, że trochę wyszłam z wprawy, długo nie miałam styczności z angielskim, ale przyjemnie było powrócić do zabawy z językiem obcym i polskim. Jeśli zauważycie jakieś niedociągnięcia/źle brzmiące zdania/zwroty, piszcie śmiało, bo betowane to nie było.
Mam zamiar zakończyć to tłumaczenie (po tylu latach od rozpoczęcia...), zwłaszcza że zostało tak niewiele do końca.
Nie przedłużam już i miłego czytania!
Lileen
~*~
– Gryzeldo, mam małą prośbę dotyczącą
Hermiony Granger.
Severus lekko obrócił głowę, by
lepiej podsłuchać rozmowę Minervy ze strasznie starą egzaminatorką. Marchbanks
przewodziła już na jego egzaminach i nawet wtedy nie wyglądała na młodszą.
– Och, poważnie? – Profesor
Marchbanks nabrała kawałek pieczeni i przeżuła go z widoczną rozkoszą. – Knot
ostrzegał, że będziesz prosiła o specjalne traktowanie dla tej dziewczyny. Nie
spodziewałam się.
Minerwa prychnęła.
– Korneliusz Knot jest
kompletnym dupkiem, Gryzeldo, i ty dobrze o tym wiesz. Po prostu chcę cię
poprosić, żeby panna Granger mogła opuścić salę, jeśli skończy wcześniej pisać ,
oraz żeby została wezwana jako pierwsza z grupy na egzamin praktyczny. Nie mam
zamiaru ułatwić jej owutemów, jednak chciałabym zminimalizować czas, jaki
musiałaby spędzić z dala od syna. – Spojrzała znacząco na profesor Marchbanks.
– Noworodki… ee… często muszą być karmione, pamiętasz, jak to jest.
Severus prawie zadławił się
swoim kawałkiem pieczeni, a jego świszczący oddech szczęśliwie został
zagłuszony przez wybuch śmiechu Gryzeldy.
– Racja, Minerwo, racja…
przyznam, że było to dość dawno, jednak sobie przypominam. No dobrze, nie widzę
żadnych przeszkód, żeby dziewczyna mogła wejść pierwsza. W końcu nie wpływa to
na formę przeprowadzania egzaminów.
– Świetnie. Dziękuję ci,
Gryzeldo. – Minerwa wyglądała łagodnie. – Panna Granger do tej pory sprostała
ogromnemu ciężarowi, by zaliczyć wszystkie zajęcia i utrzymać swój poziom nauki na poprzednim poziomie, ale rozumiem, że dzieci mają ograniczone żołądki i
muszą być często napełniane.
Tylko lata ćwiczenia
samokontroli pozwoliły Severusowi powstrzymać się od zaśmiania tak głośno jak
Gryzelda Marchbanks na bezgraniczną wiarę bezdzietnej pani dyrektor, że
niemowlęta można porównać do kałamarzy.
~*~
– Oddychaj, Hermiono, bo jeśli
się nie zrelaksujesz, dostaniesz jakiegoś ataku. – Harry dotknął lekko jej
pleców. – Patrz, wszystko będzie w porządku. To tylko eliksiry, z których
jesteś najlepsza.
– No tak, ale… – Hermiona
nerwowo zaciskała palce. – Co jeśli się pomylę? Nigdy nie będę mogła spojrzeć
profesorowi Snape’owi w oczy, jeśli nie zdam owutemów po tych wszystkich
dodatkowych zajęciach, które poświęcił, żeby pomóc mi nadrobić materiał… A w
eliksirach bardzo łatwo zrobić błędy – co jeśli pomylę się w liczeniu obrotów
albo pokroję w kostkę brodawkolep zamiast go poszatkować?
– Zawsze musisz znaleźć sobie
powód do martwienia się, co nie? – Ron otoczył ją ramieniem i delikatnie
przytulił. – Nie przejmuj się. Przynajmniej nie musisz czekać całego popołudnia
na swoją kolej.
Hermiona pokiwała głową.
– To miłe ze strony profesor
McGonagall – powiedziała. Była zupełnie pewna, że Martin nie wytrzymałby, zanim
wezwaliby wszystkich na literę G, więc teraz czuła ulgę, że to obejdzie. – Merlinie,
tak się denerwuję…
–
Niedługo ci przejdzie – rzekł wesoło Harry na widok profesora Tofty’ego. –
Powodzenia.
Hermiona poszła za chudym, starym
czarodziejem, a jej nerwowość tylko trochę zmalała po uśmiechu otrzymanym od
Draco.
– Panna Granger ponownie
rozpoczyna. – Profesor Tofty brzmiał na rozweselonego z tego powodu. – Robienie
owutemów z noworodkiem musi być wyzwaniem!
– To lekki eufemizm. –
Uśmiechnęła się do niego. – Ale profesor McGonagall jest bardzo miła. Jeden ze
skrzatów pomaga mi w opiece nad Martinem, więc mogłam chodzić na zajęcia jak
zwykle.
– Znakomicie, znakomicie –
powiedział radośnie. – Profesor Snape poinformował nas, że wasza dwójka miała
dyskusję, a raczej śmiałe wariacje zamiast tradycyjnych składników Eliksiru
Wzmacniającego. Możesz przygotować tradycyjną wersję lub użyć swojej wersji,
żeby zdobyć jakieś dodatkowe punkty.
Hermiona poczuła jak krew
odchodzi jej z twarzy.
– We–wersji? Ale jeszcze jej nie
testowaliśmy!
– Umiejętność innowacji jest
niezbędna na poziomie owutemów. – Profesor Tofty puścił jej oczko. – Z drugiej
strony, musisz równoważyć swoje zmiany w analogii do tego, jak zrobiony jest Eliksir
Wzmacniający i dzięki temu nie potkniesz się przez niedokładne trzymanie się
instrukcji.
Hermiona uśmiechnęła się do
niego, a większość jej nerwów się uspokoiła. Mogła recytować z pamięci wszystkie dwadzieścia siedem składników
i precyzyjnie podać kroki tradycyjnego Eliksiru Wzmacniającego tak dobrze, jak dwadzieścia
pięć kroków wymaganych do wariacji, którą ona i Severus stworzyli w teorii.
– Więc podejrzewam, że powinnam
już zaczynać? – Odwracając się do wyznaczonej ławki, sięgnęła po garść
suszonych skarabeuszy oraz moździerz z tłuczkiem.
~*~
W tym roku Obrona przed Czarną
Magią była ostatnim egzaminem. Dla większości siódmorocznych okazała się ulgą,
dla reszty strasznymi męczarniami. Nawet Hermiona nie zdołała zebrać tylu
nerwów przed egzaminem praktycznym, żeby się stresować – po kucaniu
przed odłamkiem złamanej skały podczas wymiany klątw z Macnairem i Crabbem
Seniorem, którzy zataczali się po kolana w krwi i błocie, wymiana kilku zaklęć
z miłym egzaminatorem w czystym, przestronnym pomieszczeniu była wręcz
przyjemnością.
Lavender wyszła z pomieszczenia
szlochając zaszokowana, a Hermiona musiała przyznać, że uśmiechnęła się ironicznie
w duchu.
W końcu Ron opuścił salę lekkim
krokiem.
– Kaszka z mleczkiem – powiedział
do zainteresowanego jego opinią Puchona z kręconymi czarnymi włosami. – Bez
porównania do prawdziwej walki, serio. – Wtedy zauważył przyjaciół i pomachał
do nich. – Pan wybaczy. Harry! Hermiono! To jest to! Daliśmy radę!
– Pewnie. – Harry opierał rękę o
ścianę przed nim. – Będę tęsknił. Za Hogwartem, ma się rozumieć. To był mój
pierwszy prawdziwy dom.
Ron pokiwał głową, klepiąc go po
ramieniu.
– Ale zbudujemy drugi.
Powiedziałeś jej już?
– Nie, jeszcze nie. – Harry
zerknął na Hermionę. – Czekałem na ciebie.
– Powiedział mi o czym? –
Hermiona zmrużyła oczy. Jeśli Harry czekał na Rona, zmalowali coś wspólnie.
Zwykle to nie wróżyło niczego dobrego.
Harry rozejrzał się po
zatłoczonej sali wejściowej.
– Może nie tutaj. Chodźcie,
skorzystamy ze słońca. – Ruszył na zewnątrz, a Hermiona automatycznie zasłoniła
twarz Martina, by promienie nie raziły go po oczach. Chciała tu być, kiedy
chłopcy skończą swoje egzaminy, więc podskoczyła do dormitorium, kiedy w środku
były osoby od C do N, włożyła synka do nosidełka i wróciła na dół, by czekać na
nich.
Harry znalazł zacienione miejsce
pod dużym drzewem nad jeziorem i usiadł na trawie.
– Hermiono, posłuchaj. Ron i ja
rozmawialiśmy…
– Zdanie dające do myślenia
każdej rozsądnej kobiecie – dopowiedziała, uśmiechając się na widok Martina
zafascynowanego poruszającymi się po niebie chmurami. – O czym rozmawialiście i
jak długo będę musiała naprawiać zniszczenia?
Ron rozwalił się na trawie,
podkładając ręce pod głowę i uśmiechnął się do niej.
– Tym razem bez zniszczeń.
Zachowywaliśmy się dojrzale i tak dalej.
– Planujemy zamieszkać na
Grimmauld Place – wytłumaczył Harry. – Zajmie chwilę ogarnięcie tego
wszystkiego, ale ćwiczenia z klątwami przydadzą się przy treningu na aurora, no
i… w sumie dom jest mój. Nie chcę, żeby spadek Syriusza zamienił się w ruinę.
– Dobrze. – Hermiona uśmiechnęła
się do niego. Wiedziała, że powrót na Grimmuald Place będzie trudny dla
Harry’ego, ale to chyba najlepsze, co może zrobić – wrócić tam, zmierzyć się ze
smutkiem i uporać z nim, zamiast uciekać przed miejscem, które może stać się
jego domem. – To wspaniały pomysł, Harry.
– I tak sobie pomyśleliśmy… yyy…
gdybyś chciała zamieszkać z nami. – Harry spojrzał na nią z nadzieją. – Jest
mnóstwo miejsca, które moglibyście zająć z Martinem. Nawet całe piętro, jeśli
tego byś chciała. Możemy zrobić mu pokój dziecięcy z prawdziwego zdarzenia i co
tylko zechcesz.
– Naprawdę byśmy się ucieszyli,
gdybyś się zgodziła – dodał Ron, obracając się na brzuch i także wpatrując w
nią z nadzieją. – Nasza trójka ciągle razem, nawet jeśli nie będziesz chciała
być aurorem. Czułbym się dziwnie, gdyby nie było cię w pobliżu, wiesz?
Hermiona poczuła napływające łzy.
Dokładnie znaczyło to, co powiedział – nie składali jej oferty, ponieważ
potrzebowała miejsca do życia albo nie wierzyli, że da sobie radę sama z
Martinem. Byli razem tak długo, że naprawdę nie chciała jeszcze tego zmieniać.
– Och, Ron… Harry… – Pociągnęła
nosem i przytuliła Harry’ego, bo Ron był trochę dalej. – Z wielką
przyjemnością.
– Super. – Harry się rozpromienił
i również ją przytulił. – Jesteśmy prawdziwą rodziną. Fajnie będzie mieszkać
jeszcze choć trochę razem.
~*~
Draco nie odwiedzał jego kwater
od tej nocy, kiedy Severus porównał go z ojcem. Gdy nauczyciel wrócił po całym
dniu zajęć, zastał Draco siedzącego w fotelu, który zwykle zajmował. Jednak tym
razem chłopak nie miał herbaty – zastąpiła ją mętnozielona butelka stojąca na
małym stoliku. Szkocka, jednosłodowa, bardzo stara – brandy może być
tradycyjnym trunkiem dla zamożnych i czystokrwistych, ale Lucjusz miał smak do
szkockiej i podkreślał to z arystokratycznym sumieniem przez picie tylko
wykwintnych trunków. Draco musiał zdobyć tę butelkę z piwnicy rodziny Malfoyów.
Jedna szklanka, przyzwoicie w
połowie napełniona, stała przed butelką. Druga znajdowała się w ręce Draco,
który uniósł ją w geście przywitania do swojego ojca chrzestnego.
– Ostatni egzamin za mną, teraz jestem
wolnym człowiekiem – powiedział ciężko. – Napijesz się ze mną?
– Oczywiście. – Severus
przytaknął, ciesząc się, że został włączony do rytuału i wziął szklankę,
siadając w fotelu naprzeciwko Draco. – Za co powinniśmy wypić?
Draco spojrzał w bursztynowy napój.
Wyglądał na zmęczonego owutemami i smutnego, jednak to już nie przez egzaminy.
– Za przyjaźń – rzekł po dłuższej
przerwie, patrząc w oczy swojemu ojcu chrzestnemu. – Sojusz, partnerstwo,
nazwij to, jak chcesz – cokolwiek jest między nami, wypijmy za to.
Severus przytaknął i cicho uniósł
swoją szklankę, opróżniając ją jednym haustem. Draco zrobił to samo. Nie był
pewien, jak to nazwać, jednak „braterstwo” było chyba najodpowiedniejszym
określeniem. Czymkolwiek by to nie było, cenił to.
Draco w ciszy ponownie nalał
trunku i zajął swoje miejsce, obracając powoli szklankę i przyglądając się
ognistemu błyskowi w złotej głębi szkockiej. Dwa razy otworzył usta, by je
ponownie zamknąć. W końcu Severus nie wytrzymał, patrząc na jego walkę ze sobą.
– Draco, powiedz, co chcesz i
będziesz miał spokój.
Chłopak przytaknął, nie ruszając
szklanką, gdy spojrzał na chrzestnego.
– Wybacz mi – zaczął cicho – ale…
czy jestem jedyną osobą w tym pokoju, która kocha Hermionę Granger?
Severus odwrócił wzrok.
– Mówiłem ci już wcześniej,
Draco…
– Tak, wiem. Za dużo miodu
pitnego i pomyłka. Ale mam oczy, Severusie. Od miesięcy skracasz sobie czas na sen tylko
po to, żeby spędzić z nią więcej czasu, zapraszałeś ją do swoich kwater i
spędzałeś godziny na graniu w szachy i rozmowie z nią. Odkąd Martin się
urodził, nawet porzuciłeś własne badania, by pomóc jej w nadrobieniu materiału
do owutemów. Nie sądzę, żeby ktoś jeszcze to zauważył, ale znam cię za dobrze. Jesteś
zdesperowany, żeby spędzić z nią jak najwięcej czasu, zanim zniknie na zawsze.
– Ja… – Nie chciał obciążać tym
Draco. Z drugiej strony, kto jeszcze mógłby zrozumieć cierpienie w kochaniu jej
i zaoferowaniu tylko przyjaźni? – Powiedziałem ci prawdę. Od chwili, w której
począł się Martin, nie było między nami niczego. Od tamtej chwili…
– Od tamtej chwili. – Ślizgon
pokiwał głową, a usta mu się zacisnęły, kiedy kiwał. – Też nauczyłem się od
tamtej chwili o nią troszczyć.
– Miałem nadzieję, że ona również
cię pokocha – cicho rzekł Severus. – Naprawdę miałem, Draco. Możesz się
zaopiekować nią i Martinem o wiele lepiej, niż ja bym mógł.
– I byłbyś w stanie oddać ją mi
bez chwili zawahania? – Draco znów zapatrzył się w obracaną szklankę.
– Nigdy nie była moja, żebym mógł
ci ją oddać. Jednak byłbym w stanie oddać wszelkie prawa do mojego syna i
zniknąć, póki moje emocje nie znalazłyby się… pod kontrolą.
Byłaby to ponura wizja, jednak do
przełknięcia, jeśli miałby pewność, że dwie osoby, które kocha, są
najszczęśliwsze na świecie.
Draco westchnął.
– Jesteś lepszy ode mnie, Severusie
– wyrzucił z siebie cicho. – Nie jestem moim ojcem, ale w kilku względach
jestem zupełnie taki jak on. Jeśli jest coś, czego chcę, a tego nie mogę mieć,
nie poddam się łatwo dla czyjegoś dobra. – Severus zmarszczył brwi, a Draco
smutno się uśmiechnął. – Kiedy patrzyłem w myśli Hermiony, byłem od razu i
sprawiedliwie ukarany za moje wścibstwo. Chciałem wiedzieć, czy ona
kiedykolwiek mnie pokocha – i zobaczyłem, że jej serce już jest zajęte przez
osobę znacznie ważniejszą dla mnie nawet od niej. Ona cię kocha. Ona cię
kochała już wtedy, kiedy poczęliście Martina i kocha cię nadal.
Severus nie był świadomy
wypadającej mu z luźnych palców szklanki, która głucho upadła na gruby dywan i rozlała
zawartość wokół stóp. To nie było ważne. Jedyną ważną rzeczą była twarz młodego
mężczyzny naprzeciw niego. Smutna i
trochę winna, ale zupełnie szczera.
– Ona… co?
– Kocha cię. Powinienem
powiedzieć ci już wcześniej, przepraszam. – Draco przetarł twarz ze znużeniem.
– To chyba ostatni dech mojego malfoyowego treningu. Jeśli nie mogę jej mieć,
to będziemy obaj cierpieć, ale… – Krzywo się uśmiechnął. – Ryzykowałeś życie,
żeby mnie ocalić więcej niż raz. Walczyłeś o mnie, byłeś obok i karciłeś, kiedy
postępowałem jak idiota. Jesteś dla mnie znacznie ważniejszy od niej. Przykro
mi, że tak długo zajęło mi odkrycie tego.
– Ja… – Severus zamknął oczy na
chwilę, biorąc głęboki oddech. – Musisz się mylić. Nie może… to niemożliwe, żeby
się o mnie troszczyła. – Nawet przez moment nie łudził się, że ona może go
kochać. Kiedy dowiedziałby się, że to nieprawda, ból byłby zbyt wielki. –
Jesteśmy przyjaciółmi, sądzę i mam nadzieję, że to stąd…
– Severusie. – Brzęk stawianej
szklanki rozprzestrzenił się po pomieszczeniu, a ciepłe palce chwyciły lekko jego dłoń w geście uspokojenia. – Proszę, uwierz mi. Ona
cię kocha. Idź do niej i powiedz… nie wiem, cokolwiek. Wyrecytuj jakiś
romantyczny wiersz. Poproś, by za ciebie wyszła. Cokolwiek.
Severus otworzył oczy.
– Wyrecytować wiersz? Ja? Wyśmiałaby mnie.
– Severusie, nie sądzę, żeby cię
wyśmiała, jeśli pokazałbyś się jej nagi z różą w ustach, recytujący podręcznik
do numerologii. – Draco się lekko zaśmiał. – Ale… masz rację, recytowanie
poezji, to nie twój styl, prawda?
– Romantyzm w ogóle nie jest w
moim stylu. – To po prostu niemożliwe.
Była atrakcyjną, inteligentną młodą kobietą, która mogła mieć znacznie
młodszego, lepszego mężczyznę. – Nawet jeśli… lubiłaby mnie, ona i Martin
doświadczaliby tylko cierpienia z powodu spoufalania się ze mną. Jestem pewien,
że lepiej będzie dla nich, jeśli nic nie powiem.
Draco prychnął.
– Nie bądź śmieszny. Jej status
jako bohaterki wojennej ma dużo większe znaczenie niż twój jako zdrajcy;
Hermiona Granger może żyć na kocią łapę z trollem i wszyscy będą zdania, że
jest cudowna. – Ześliznął się z krzesła, klęknął przed Severusem i spojrzał na
niego z powagą. – Uwierz mi, ponieważ wiem lepiej niż ktokolwiek inny jak
prawdziwe jest to, że będziesz dobrym ojcem. Lepszym niż ja. Lepszym niż większość
osób, które znam. Martin będzie szczęśliwy, jeśli będzie cię miał.
Severus spojrzał w dół na jasną
twarz naprzeciwko niego i lekko zacisnął dłoń na ramieniu Draco.
– Boję się – powiedział z palącą
szczerością. – Jeśli pozwolę sobie mieć nadzieję, a ty jesteś w błędzie…
– Nie jestem. – Draco westchnął.
– Próbuję zrobić dobrą rzecz, Severusie, ale nie ułatwiasz tego. Nie rozmawialiście podczas tworzenia nowego
życia?
Severus skrzywił się.
– Nie wiem – wymamrotał.
– Nie wiesz? Jak możesz nie
wiedzieć? – Źrenice Draco się rozszerzyły. – Nie pamiętasz? – Severus w ciszy
potrząsnął głową, a Draco zakrył oczy ręką. – Och, Merlinie… Wiedziałem, że byłeś pijany podczas świętowania, ale nie
sądziłem, że aż tak.
Snape zmarszczył brwi.
– Widziałeś mnie?
– Wciągałem cię po schodach i
kładłem do łóżka około drugiej. Znalazłem cię zwiniętego w bibliotece z głową w
książce. – Draco potarł policzek w zamyśleniu. – Więc niczego nie pamiętasz z
czasu spędzonego z Hermioną?
– Nic a nic.
– Używałeś Myślodsiewni?
– Tak. Około dziewiątej wieczorem
wszystko się urywa.
Draco nagle się uśmiechnął.
– A masz cięgle Myślodsiewnię?
– Tak. Dumbledore mi podarował. –
Zaraz po zaserwowaniu do życia Severusa kilku naprawdę strasznych wspomnień, starszy
mężczyzna miał przyzwoitość zapewnienia sposobu do jakiegoś funkcjonowania z
nimi.
– Dobrze. – Draco się uśmiechnął.
– Więc idź na górę, powiedz jej, że nie możesz żyć dłużej w niepewności i
zażądaj zobaczenia jej wspomnień.
– Draco, nie mogę żądać
obejrzenia czyichś wspomnień! – Pomysł szokował, ale również kusił. Z pewnością
nie mogło być nic gorszego od bezsensownego i upokarzającego zastąpienia jego
wyobrażeń prawdziwą torturą z nim w roli głównej.
– Dlaczego nie? Tylko poprosisz o
część, w której jesteś. Nie będzie nic poza tym, czego nie widziałeś za
pierwszym razem. – Draco wzruszył ramionami. – Z drugiej strony jeśli planujesz
cierpieć z miłości do niej przez resztę życia, zamiast być rozsądnym i zaproponować
jej to przed jej odjazdem, możesz równie dobrze zyskać potwierdzenie swoich
fantazji.
– Draco! – Severus skoczył na
nogi, patrząc na niego ze wściekłością.
– Przepraszam. Wiem, że inna
sprawa jest ważniejsza. – Draco zarumienił się, uśmiechając krzywo. – Ale musiałem
zrobić coś, żebyś wstał z krzesła.
Severus delikatnie się rozluźnił.
– Ten pomysł jest… nie do końca bez
zalet.
– Wspaniale. Teraz idź, zanim
szkocka z ciebie zejdzie i puszczą ci nerwy.
Bardzo się cieszę,że wróciłaś i postanowiłaś dokończyć. Czekam na następne rozdziały i powodzenia w tłumaczeniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magda
Również pozdrawiam ;)
UsuńWitaj ! I błagam dokończ to ! Te opowiadanie jest tak niepowtarzalne a twoje tłumaczenie to bardzo dobra robota :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością, ponieważ bardzo regularnie zaglądałam i sprawdzałam czy jest choć niewielka część.
Też jestem po maturze, więc rozumiem cię w 100%, ale teraz bardzo liczę że wszystko przetłumaczysz w mig :D
Pozdrawiam, Kinga :)
Bardzo się cieszę, że mam jeszcze wiernych fanów po takim czasie nieobecności :)
UsuńZobaczymy, jak to życie się ułoży, ale na pewno skończę to tłumaczenie :D Tylko ile lat mi to zajmie, tego nie wiem, patrząc na datę publikacji pierwszego rozdziału na Onecie i potem "systematyczność" tutaj, na blogspocie :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się szybko ! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
Anią ;**
Bardzo byłam zaskoczona i zadowolona widząc nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to sprawdzałam 5 razy czy aby na pewno to jest nowy rozdział i nie mam żadnych omamów xD
Mam nadzieję, że na następny nie będziemy musieli czekać znów tyle tygodni
Pozdrawiam!
Cudownie, nowy rozdział, co prawda, zauważony z opóźnieniem, ale jest...
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny.
Tak blisko końca
Dziękuję ci za to, że tłumaczysz to opowiadanie, bo naprawdę je uwielbiam. Ja tam błędów nie widzę, bo sama w angielskim jestem na średnim poziomie, za to bardzo przyjemnie się czyta. Jesteś cudowna :). Masz w planach jakieś inne tłumaczenie? Wiem, że "Forget me not" nie zostało do końca przetłumaczone, a myślę, że wielu osobom by zależało na przeczytaniu tego :). To taka moja propozycja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie.
Mam nadzieje, ze dokonczysz to tłumaczenie, bo cały dzisiejszy dzień spedzipam czytając je i jest na prawdę super.
OdpowiedzUsuńGdybyś napisała nowy rozdział to zapraszam na grupę sevmione PL
Bardzo się cieszę, że dokończysz to tłumaczenie. :) dobrze jest wiedzieć, że HGSS dalej są żywi, że nie zostali zapomnianym fanfickiem, i ktoś się nimi jeszcze zajmuje. Serdecznie Cię ściskam i ogromu weny życzę.
OdpowiedzUsuńRozdział 28? - przekierowanie do tego.i późniejszych.nie działa
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zostały przetłumaczone i dodane na bloga, więc linków nie ma podpiętych, dlatego nie działają :)
UsuńAle jak to nie ma dalszego tłumaczenia? ;-; Czytałam to kiedy zaczęłaś tłumaczyć, teraz do tego wróciłam. Pół nocy zawaliłam na czytanie, a nie ma dalej??
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :(
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, jest zaczęty od paru miesięcy, jednak zawsze coś ważniejszego zajmuje mi czas... w obecnej chwili jest to sesja :) Nie mam pojęcia, kiedy się ukaże na blogu, jednak tę historię na pewno kiedyś (powtarzane od dobrych 5 lat :O ) skończę :D
UsuńPozdrawiam serdecznie i cieszę się niezmiernie, że nie zapomniano o tym blogu i historii Hermiony i Severusa!
Gorąco proszę o kolejny rozdział, tłumaczenie jest bardzo dobre, tak niewiele zostało do końca, a teraz powinien być nareszcie zadowolony i szczęśliwy Severus z rodziną, na to czekam. Konfrontacja, wyjaśnienie, zakłopotanie i decyzja. Proszę znajdź czas i opublikuj następnią część. Trzymam kciuki. Jjjsilje
OdpowiedzUsuńHej, mam dla ciebie propozycję. Przetlumacze ostatnie rozdziały, wyślę Ci je, a ty może znajdziesz chwilkę na dostosowanie ich do swojego stylu. To opowiadanie naprawdę zasługuje na skończone tłumaczenie. W razie czego odezwij się kotartysta@gmail.com
OdpowiedzUsuńOMG masz zamiar kontynuować tłumaczenie? Ostatnio znalazłam to opowiadanie na chomiku i straciłam już nadzieję na sotatnie rozdziały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie gaśnie we mnie nadzieja na ujrzenie zakończenia tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzyli jest nadzieja na koniec :D po tylu latach! Super, cieszę się i życzę powodzenia
UsuńLub nie - już końcówka 2018 powoli...
UsuńPodbijam - maj 2019 r. Tracę nadzieję, a tu tak mało do końca tłumaczenia ; <
OdpowiedzUsuńLudzie...niech ktoś przetłumaczy do końca...kilka rozdziałów tylko zostało...pliiiissss
OdpowiedzUsuń